Kawa to magiczny napój - wszyscy znamy jego niezwykłe właściwości. Kiedy trzeba, potrafi postawić na nogi i wyostrzyć zmysły. Innym razem rozgrzewa serca i łagodzi obyczaje. To w jej towarzystwie ludzie spotykają się i opowiadają być może skrywane dotąd historie. A co byście powiedzieli, gdyby dzięki filiżance kawy można było przenieść się w przeszłość? Skorzystalibyście z takiej okazji?
Powieść Toshikazu Kawaguchiego "Zanim wystygnie kawa" opowiada o podziemnej kawiarni, znajdującej się w jednej z bocznych uliczek Tokio. Mimo, że w jej wnętrzu mieszczą się tylko trzy stoliki, to można tam napić się kawy, a nawet coś przekąsić i zamienić słowo z barmanką lub właścicielem. Jedno krzesło w kawiarnie ma niezwykłe właściwości. Pomaga przenieść się w określony moment przeszłości i spotkać z ludźmi, którzy wówczas znajdowali się we wnętrzu kawiarni. Żeby to zrobić, trzeba spełnić kilka warunków i zaakceptować niezmienne zasady, które rządzą całym procesem. Jedna z nich mówi, że trzeba opróżnić filiżankę zanim kawa wystygnie, żeby wrócić do teraźniejszości.
W drugiej chodzi o to, że cofając się do przeszłości nie można zmienić teraźniejszości. I w tym tkwi cały szkopuł. Wiele osób zada sobie pytanie: jaki jest wiec sens w ogóle to robić? Ja w tym w momencie się zatrzymam, żebyście mogli sami poszukać odpowiedzi w książce i w swoich głowach. Podzielę się za to kilkoma refleksjami, które przyszły mi do głowy już po lekturze książki. Być może dla kogoś będą one również przydatne.
Pierwszy łyk kawy i dostrzegasz, że…
... przesadne wpatrywanie się w przeszłość może przysłonić nam potencjał teraźniejszości. Niektórzy bohaterowie książki tak bardzo skupiają się na tym, co już minęło, że to pochłania im niemal każdą obecną chwilę. Żal, że czegoś nie zrobili, nie pozwala im ruszyć do przodu i zastanowić się, co jeszcze mogą zrobić w danej sprawie. Brzmi znajomo, hm?
Drugi łyk kawy i staje się jasnym, że...
... każdy drobny gest życzliwości, może nas zaprowadzić w dobre miejsce i przybliżyć do innych osób. Nawet ten najmniejszy. Niedostrzegalny. I życie może stać się odrobinę lepsze dla kogoś i dla nas.
Trzeci łyk kawy i dopada nas zaskoczenie, że...
... nie wszystko jest takie, jak nam się wydaje. Pochopne wyciąganie wniosków może nas z kolei zaprowadzić na manowce. Nieraz mamy tendencje do brania czyichś słów i reakcji do siebie. Po czym okazuje się, że nasz rozmówca miał na myśli coś zupełnie innego i nie takie były jego intencje aby nas urazić. Można byłoby to dotrzec, jakby się człowiek na spokojnie zastanowił, a nie reagował od razu. Szkoda zepsutego humoru i niepotrzebnych nerwów.
Opróżniając filiżankę...
... ma się pewność, że uważne słuchanie i dobra komunikacja ma znaczenie. Naprawdę ogromne, jeśli nie kluczowe w naszym życiu.
To mój pierwszy tak bliski kontakt z japońską literaturą i już teraz wiem, że na pewno nie ostatni. Książka Kawaguchiego zachwyciła mnie prostym i jednocześnie głębokim przekazem, który porusza myśli i robi lekkość na sercu. Do bólu rzeczywista jak mocna kawa, ze szczyptą magii, która łagodzi jej gorzki smak. Jeśli taka jest współczesna japońska literatura, to aż żal za serce ściska, że sama nie znam japońskiego i nie mogę jej podziwiać w oryginale.