Gdyby ten artykuł pisał dla Was Buddy, bardzo możliwe, że zacząłby od merdania ogonem (zakładam że w prawą stronę, ale o tym później). Delfin zwróciłby się do Was bezpośrednio po imieniu, natomiast głuptak, przyniósłby ze sobą kwiaty na powitanie. Zwierzaki komunikują się na co dzień zarówno między sobą, jak i z nami. Problem w tym, że my niekoniecznie chcemy je rozumieć, za to bardzo chcemy być rozumiani.
O tym wszystkim przeczytamy w książce „Język zwierząt” Evy Meijer. Autorka zwraca uwagę na to, że bardzo często patrzymy na komunikację ze zwierzętami głównie z naszego punktu widzenia, nie z perspektywy zwierząt. Nie bierzemy też pod uwagę, że być może one uznają inne sposoby komunikacji za bardziej sensowne i efektywne (np. u psów dużo lepiej sprawdza się nos, a nie znaki werbalne). Chcielibyśmy, żeby to zwierzęta dostosowały się do nas, nie na odwrót, ale w zasadzie dlaczego? Lektura książki uświadomiła mi, że dopiero zmieniając własną perspektywę, mamy szansę poznawać różnorodność i cudowność sposobów komunikacji u różnych gatunków. W końcu świat nie kręci się tylko wokół nas, naprawdę.
Komunikacja zwierząt jest niesamowicie złożona i pełna niuansów, których nie widać na pierwszy rzut oka. Zdawaliście sobie sprawę, że zwierzęta używają dialektów? Niektóre papugi porozumiewają się w kilku dialektach, bogatki nie są gorsze. Wieloryby mają swoje piosenki, a jeśli spodoba im się jakiś hit z innej grupy, to wciągają go na swoją listę przebojów. Pszczoły używają tańca, żeby przekazywać sobie informacje o położeniu pożywienia. Gdy robią w powietrzu kółka, to znaczy, że jedzonko jest blisko. Gdy są to ósemki, to oznacza, że szamka znajduje się nieco dalej. Koguty w samotności jedzą sobie po cichu, ale gdy w okolicy pojawia się kurka, to zaczynają na głos chwalić się smakołykami, które pochłaniają, żeby tylko jej zaimponować. Pieski preriowe w czasie zagrożenia są niczym prawdziwi kibice na stadionie. Wykonują wtedy tzw. Jump-yip, czyli podnoszą przednie łapki, a potem siadają wyprostowane i wydają okrzyk. Nieraz zdarzy się, że z wrażenia przewracają się do tyłu. Zresztą, zobaczcie sami 😊
Moja komunikacja ze zwierzakami na co dzień ogranicza się do pogaduszek z Buddym (i oczywiście z jego kumplami z osiedla :D). Mimo, że cały czas pracujemy nad tym, żeby dogadywać się coraz lepiej, to kilka rzeczy w książce mnie zaskoczyło. Na przykład to, że psy rozróżniają rodzaje warczenia i machają ogonem w różny sposób, w zależności od tego, jak są nastawione do psa lub człowieka, którego spotykają. Jeśli w prawo, to w porządku, jeśli w lewo, to lepiej się wycofać.
Są też psy, którym komunikacja z ludźmi idzie całkiem nieźle (może nawet lepiej niż niejednokrotnie ludziom między sobą…). Pewna suczka rasy border collie o imieniu Chaser, w ciągu trzech lat nauczyła się nazw 1022 przedmiotów. Zdolna bestia, nie ma co! Buddy może nie ma tak bogatego słownika, ale dobrze wie, co znaczą poszczególne słowa, takie jak: spacer, piłeczka, jedzonko; imiona bliskich mu ludzi i psiaków oraz komendy, takie jak, siad, leżeć czy kulu-kulu ^^.
Moralność i podejmowanie decyzji
Autorka książki w bardzo ciekawy sposób przedstawia kwestię badań nad moralnością zwierząt. Oczywiście, nie chodzi tu o moralność w rozumieniu ludzkim, ale o normy i wartości według których zwierzęta podejmują działanie względem członków stada, choć historia zna przypadki przyzwoitego zachowania wobec ludzi, w sytuacji, kiedy zwierzakom najzwyczajniej w świecie się to nie opłacało. Mnie osobiście bardzo zaintrygowała kwestia podejmowania przez zwierzęta decyzji w grupie. No bo jak wyjaśnić to, że
„[j]elenie szlachetne wyruszają w drogę gdy podniesie się więcej niż sześćdziesiąt dwa procent dorosłych osobników. Bawoły afrykańskie również podejmują grupowe decyzje, kiedy wstać i dokąd pójść. […] W grupach gołębi hierarchia jest elastyczna. Różne jednostki są w różnych momentach najwyższe rangą i decydują dokąd się leci.”
Wytłumaczenie tego zachowania i całego mnóstwa innych kwestii znajdziecie w książce Evy Meijer „Języki zwierząt”. Osobiście, mam wrażenie, że poza warstwą naukowo-edukacyjną, u podstaw powstania książki leży potrzeba wzajemnego zrozumienia międzygatunkowego.
Zwierzęta do nas mówią, to pewne, ale czy my potrafimy ich słuchać?
fot. Mateusz Truchel